czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 6 i 7

----->KLIK<----- Słucham tego odkąd 5SOS ją opublikowali xD She's Kinda Hot <3
Hej, hej, hej ludziska :* 
Z góry przepraszam za te białe zaznaczenie tekstu, ale nie moge go usunąć o.O Chociaż możliwe, że dzięki temu lepiej będzie czytać ;D 
Nie myślałam, że Louis może okazać się... no cóż taki... miły, uprzejmy, zabawny, bez zboczonych propozycji. Po prostu normalny. Teraz narodziło się pytanie, który Tomlinson jest prawdziwy? Chamski Speeder czy Zabawny Lou? Szczerze to w pewnym sensie jest podobny do mnie. Udaje twardą, ale jestem słaba. Udaje normalną 19-latkę, wyrźnie odstaje od normy.
-Ness, słuchasz mnie? - moje rozmyślania przerwał głos chłopaka. Skończyliśmy spacer i siedzimy na kocu pod drzewem.
-Tak, tak. Mów dalej. - uśmiechęłam się słodko, ale raczej mi nie uwierzył.
-Wątpie. Jeśli zanudzam to powiedz. Wiem, że może mówię trochę za dużo, ale jesteś jedyną osobą, nie licząc Zayna, z którą mogę szczerze porozmawić. - uśmiechnął się smutno. Czyli jednak prawdziwy jest zabawny Lou. To chyba dobrze.
-Nie. Przypominasz mi Lili. Ona też lubi dużo mówić. A ja lubie takie osoby. - posłałam mu naprawdę szczery uśmiech. -Ja raczej wole słuchać. Po prostu się zamyśliłam i przyznaję, że może trochę nie słuchałam.
-Dobra. - spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem. - Zdradź mi więc o czym tak zawzięcie myślałaś.
-Mówiłam ci już, że opowiem jak będe gotowa. Za krótko cię znam.
-Czyli to coś związane z psiarnią. -zrobił zniesmaczoną minę.
-W pewnym sensie z PSIARNIĄ. - zaakcentowałam ostatnie słowo i się zaśmiałam.
-No co? Mówię jak chcę. - teraz i on się śmiał. Podniosłam się i stanęłam na trawie.
-Chyba musimy się zbierać. Jutro mam szkołe. - westchnęłam. Po pierwsze naprawdę mi się tu podoba. Po drugie NIENAWIDZĘ szkoły.
-Szkoda. Która godzina? - Louis stał już obok mnie. To niesprawiedliwe, że jak na chłopaka nie jest jakoś specjalnie wysoki, to i tak jestem niższa.
-Eeee 21:50.
-Cholera! O 22:30 mam wyścig. - zaczął w kosmicznym tempie sprzątać koc i reszte rzeczy z ziemi.
-Mogę pójść z tobą? - kurwa! To było nieprzemyślane. Nie chcę tam iść. Żadnych wyścigów.
-Nie. -potajemnie odetchnęłam z ulgą. -Masz jutro szkołę kotku. - puścił do mnie oczko. Znowu się zaczyna.
-Niech ci będzie. - udałam, że jest mi przykro, chociaż w środku dziękowałam mu, że się nie zgodził. Tak jestem dziwna. Gdy stanęliśmy przy samochodzie wpadłam na pewny pomysł.
-Lou? - spojrzał na mnie. -Moge chociaż poprowadzić? - to jest silniejsze ode mnie. Chłopak łobuzersko się uśmiechnął.
-Nie boisz się? - zapytał uwodzicelskim tonem i stanął blisko, bardzo blisko mnie.
-Nie. - odparłam stanowczo. -A ty przecież wiesz jak prowadzę. Napewno się nie spóźnisz. - zrobiłam zdecydowany krok w jego stronę i przygryzłam wargę. Na ten widok Louis przejechał językiem po dolnej wardze. Tak, specjalnie go podniecam.
-Hmmmm, a co ja z tego będę miał?
-A co proponujesz?
-A dostanę to czego chcę? - zrobił kolejny krok w moją stronę. Doskonale wiem czego chce. -Chyba wiesz o co mi chodzi? - patrzyliśmy sobie w oczy. Przysunęłąm się do niego jednocześnie sięgającąc ręką do jego kieszeni. Nachylił głowę tak, że nasze usta dzieliły zaledwie centymetry. Chciał mnie pocałować, ale ja w tym samym momencie stanęłam na palcach cmokając go w nos i szybko odsunęłam się na małą odległość. Popatrzył na mnie zdezorientowany. Podnisołam rękę z kluczykami od samochodu, a on "wybuchł" śmiechem. -Muszę na ciebie bardziej uważać kotku. - przestał się śmiać.

-Doprawdy? Pośpiesz się, bo się spóźnisz na wyścig. - podeszłam do samochodu od strony kierowcy. -Ja prowadzę. - posłąłam mu buziaka w powietrzu. Lou pokręcił tylko głową i otworzył drzwi od strony pasażera. Wsiedliśmy do środka i zapieliśmy pasy.
-Wiesz gdzie jechać? - kurna wiedziałam, że o czymś zapmniałam.
-Eeee.. powiedzmy, że nie. - spóściłam wzrok.
-Tak myślałem. -usłyszałam jego zduszony śmiech. -No dobra. Powiem ci jak masz jechać.
-Dziękuję. - spojrzałam na Louisa i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił gest. Odpaliłam silnik i ruszyłam z piskiem opon. Jechałam szybko, ale chłopak dawał radę mówić mi gdzie mam skręcić Gdy ukratkiem na niego spoglądałam zauważyłam, że jest zadowolony z tego jak prowadzę. Cóż. W Niemczech byłam najlepsza. Wiem, że to dziwne. Młoda dziewczyna lepsza od dorosłych mężczyzn. Droga minęła nam w ciszy. Ja byłam zajęta prowadzeniem, a Louis patrzeniem na mnie. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy pod moim domem. Wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy pod drzwiami mieszkania. 
-Dziękuję za dzisiaj. - chłopak uśmiechnął się gdy wypowiedziałam te słowa. 
-Nie ma za co. - tym razem to ja posłałam mu nieśmiały uśmiech i pocałowałam w policzek. Weszłam do środka. Minęło kilka minut zanim usłyszałam, że Louis odjechał. Dlaczego go pocałowałam? Sama nie wiem. Coś w środku mówiło mi abym to uczyniła. To coś było silniejsze ode mnie. -Już jestem! - krzyknęłam na cały budynek, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Widocznie Lili wciąż jest z tym całym Zaynem.... Zaraz! Przyjaciel Tomlinsona ma na imię Zayn. Opowiadał mi dzisiaj o nim i z jego opisu wyglądu jest zasadniczo taki sam jak ten, o którym mówiła moja przyjaciółka. Ten cały Malik, bo tak ma na nazwisko, jest strasznym kobieciarzem. Oby nie skrzywdził mojej Lili, bo wtedy... No właśnie co? Nawet na pieprzonym Mathias'ie Jestem Bogiem Racer'rze nie potrafię się zemścić. Właśnie trzeba przejrzeć te papiery. Mam wielką nadzieję, że znajdę tam coś, co mi pomorze. Ugh, mam dosyć myślenia na dzisiaj. Muszę wziąć prysznic.
Louis P.O.V.
-Dziękuję za dzisiaj. - uśmiechnąłem się na słowa Vanessy. Było mi naprawdę miło, że podobało jej się moje ulubione miejsce.
-Nie ma za co. - teraz ona się do mnie słodko uśmiechnęła. Ten jej uśmiech był jakby nieśmiały. Po chwili poczułem jej usta na swoim poliku. Zaraz co?! Ona mnie pocałowała?! Co prawda w polika, ale to też się chyba liczy jako pocałunek? To było dziwne, ale słodkie. Poczułem przyjemne ciepło w klatce. Kurwa... Chyba się zakochałem... Ale gorsze jest to, że pokazałem Ness moje prawdziwe oblicze. To był błąd. Dlaczego? Ponieważ wydaje mi się, że dziewczyna nie jest ze mną szczera. Coś mi podpowiada, że ona coś ukrywa. I to swoją drogą jest cholernie pociągające. Ale wracając do tematu, co ona może ukrywać? Według mnie to jest zwyczajna dziewczyna. Znaczy nie to, że jest taka sama jak miliony innych, ale chodzi o to, że zachowuje się normalnie. Nie wygląda mi na gangstera, który ukrywa się przed policją. A może jednak? W końcu ile my się znamy? Pół tygodnia? Gdy skończyłem mój wewnętrzny monolog, skapnąłem się, że dziewczyny nie ma obok mnie. No nieźle. Kurwa Tomlinson co się z tobą dzieje? Od kiedy ja gadam sam ze sobą? Pokręciłem ze śmiechem głową i zawróciłem do samochodu. Włączyłem radio i usłyszałem melodie dobrze znanej mi piosenki: Young, wild and Free. Momentalnie przypomniało mi się, że śpiewałem ją kilka godzin temu z Vanessą.
-Living young and wild and free. - powiedziałem do siebie. To zdanie idealnie obrazuje moje życie. Znaczy teraz. Kiedyś nie było tak „kolorowo". Odkąd skończyłem 18 lat i zarobiłem na wyścigach kupę forsy, żyję prawie jak król. Razem z Zaynem rządzimy tym miastem. Zaparkowałem niedaleko linii startu. Wysiadłem i od razu podbiegły do mnie te plastikowe lale z wielkimi cyckami. Może i lubię dobrą zabawę (chyba wiecie o co chodzi), ale wole bardziej naturalne laski. Przecisnąłem się przez te tłumy. Zobaczyłem zmierzającego w moją stronę mulata.
-Siema stary. - podszedł i przywitał się ze mną naszym wspólnym przywitaniem.
-Siema. Sprawdzisz samochód? Ja muszę jeszcze coś załatwić. - zapytałem i spojrzałem na chłopaka wymownym spojrzeniem.
-Jasne. Jak było na randce. - mówiąc zabawnie poruszył brwiami w górę i w dół.
-Nie było nic niegrzecznego. - uniosłem ręce w obronnym geście. -To ja idę. - odwróciłem się i udałem się w bardziej ustronne miejsce. Usiadłem na jakiejś ławce i odblokowałem swojego  iPhone'a  .
Do:Vanessa Cześć skarbie ;* Stęskniłaś się za mną? Bo ja bardzo :D
Czekałem kilka minut i otrzymałem wiadomość.
Od:Vanessa ❤Skarbie? Co cię natchnęło na taką wiadomość? Czy się stęskniłam? Nie :P Ale jestem ciekawa dlaczego ty się za sobą stęskniłeś?
Gdy ją przeczytałem parsknąłem śmiechem. Rzeczywiście to wyglądało jakbym się za sobą stęsknił.
Do:Vanessa ❤Nie wiem xD Po prostu chciałem żebyś życzyła mi powodzenia w wyścigu ;* I się za TOBĄ stęskniłem!
Czekałem kilka minut, ale Ness nie odpisywała. Poszedłem do mojego samochodu. Zayn właśnie zamykał maskę.
-Wszystko jest gotowe na błysk. - rzucił wycierając ręce.
-To dobrze, bo już się martwiłem, że nie pojadę. - zaśmiałem się. Usłyszałem dźwięk przychodzącego SMS a
Od:Vanessa ❤Więc powodzenia :* Ale ja nie tęsknie ;P .... No dobra może trochę. Tylko na siebie uważaj :*
Gdy to przeczytałem zrobiło mi się dziwnie ciepło w środku. Ona się o mnie martwi. Szybko odpisałem.
Do:Vanessa Wiedziałem ^.^ Dobrze będę uważać. Żebyś się nie martwiła, napiszę do ciebie jak tylko zatrzymam się na mecie.
-A potem będziemy świętować moje zwycięstwo. - dodałem w myślach.
-Powodzenia stary. - Zayn poklepał mnie po ramieniu. -Wygrasz to z palcem w dupie.
-Hahahaha wiem przecież – jego słowa szczerze mnie rozbawiły. Dostałem kolejnego SMS a
Od:Vanessa ❤   Oki. Trzymam kciuki <3 Ale i tak na pewno wygrasz ;* A potem będziemy świętować twoje zwycięstwo ( pedo face)
 Jezu ona jest kochana... i zboczona. Chyba się zakochałem. Pokręciłem z rozbawieniem głową.
Do:Vanessa ❤Awwww. Załóż coś seksownego :* Dobra zaraz start.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem na start. Obok zatrzymał się jakiś chłopak.
Jestem pewny, że jest nowy. Dlaczego? Widzę to po jego „świetnym" samochodzie. Pełno bezsensownych dodatków. To raczej zabawka niż samochód na wyścigi. Na środek toru weszła skąpo ubrana dziewczyna, zapewne dziwka. Podniosła flagi.
-Zabawę czas zacząć. - powiedziałem i wystartowałem z momentem kiedy flagi opadły w dół. Po chwili nie zauważałem niczego innego jak mój samochód, przeciwnik i tor.
Zmieniłem sprzęgło i docisnąłem pedał gazu. Bez problemu zostawiłem tego ananasa (chodzi o to, że jest nowy xD) w tyle. Chłopak nie ma pojęcia o prowadzeniu auta. Jechaliśmy po zamkniętym torze więc nie przeszkadzali nam inni ludzie.
W takich momentach nie liczy się dla mnie zwycięstwo, pieniądze i sława. Jestem TYLKO ja i zawrotna szybkość. No i wiadomo brak ograniczeń. Jestem Speeder, a to moja miłość. Moje życie. To co jest dla mnie najważniejsze.
Nawet nie zauważyłem, że przejechałem już pół trasy. Teraz trzeba przejechać przez parking dla ciężarówek. Istny tor przeszkód. Czyli dla mnie, tak zwany czad. Przyśpieszyłem i zacząłem wymijać tiry. W lusterku zobaczyłem drugi samochód. Jest w miarę szybki. Za chwilę będzie meta. Wyjechałem na ostatnią prostą. Ten żółtodziób
włączył nitro. Debil. Prześcignął mnie. Po kilku minutach zwolnił. Teraz moja kolej. Wcisnąłem ukryty przycisk, do uwalniania podtlenku azotu. Po chwili jechałem 2 razy szybciej. Maserati Ghibli zwolniło kilka metrów przed metą. Pff, banalne. Prześcignąłem go przed linią i zatrzymałem się ślizgiem. Zdecydowanie U. R. L. Jest moim ulubionym wyścigiem. Otworzyłem drzwi i wysiadłem. Otoczony wianuszkiem dziewczyn, przechodziłem obok gratulujących mi osób. Lizusi. Kiedy wygrywasz kleją się i lgną do ciebie jak muchy. Kiedy przegrasz, olewają cie zimnym moczem (moje porównania xD). Ogoniłem laski i stanąłem obok Zayna, odpalając papierosa. Zaciągnąłem się, a nikotyna przyjemnie rozeszła się po moich płucach.
-Niezły popis Tomlinson. Już myślałem, że ten małolat z tobą wygra. - zaśmiał się.
-Dałem mu trochę przyjemności. Każdemu się należy. - tak ja i moje dobre serduszko.
-Dobra jak wolisz. Czas na Drift, moja kolej.
-Pokaż kretynom jak się jeździ. - klepnąłem go w plecy i podszedłem do swojego samochodu. Opierając się o maskę, oglądałem jak Zayn, skopuje wszystkim tyłki. Wróć. Wszystkim oprócz mnie. Ta wiem, wrodzona skromność i te sprawy.
Vanessa P.O.V.
***Wcześniej***
Gdy tylko skierowałam się w stroną łazienki usłyszałam otwierające się drzwi i donośny krzyk mojej przyjaciółki.
-Kochanie już jestem!!! - zawróciłam do dziewczyny.
-Kochanie? Co cię dzisiaj napadło? - rzuciłam rozbawiona w stronę Lili.
-To już nie można być miłym dla przyjaciółki? Nieważne. Jestem bardzo zmęczona. - ziewnęła.
-To co ty robiłaś z tym Zaynem? - poruszyłam brwiami w górę i w dół.
-Pieprzyliśmy się w kiblu w jakimś klubie. - wzruszyła ramionami.
-Co?! - w tej chwili mogę się założyć, że moje oczy wyglądają jak pięciozłotówki, a brwi znajdują się nad czołem.
-Żartowałam. - dziewczyna zaczęła się przeraźliwie głośno śmiać. - Po prostu tyle się z nim uśmiałam, że nie mam siły i boli mnie brzuszek.
-Ja pierdole, ale mnie wystraszyłaś. - westchnęłam. -Więcej szczegółów poproszę. - spojrzałam na nią wyczekująco.
-Jutro ci opowiem. I co ważniejsze ty mi opowiesz. - przeszła obok mnie mierząc wzrokiem i wskazując palcem. -Idę wziąć prysznic. Dobranoc.
-Branoc. - rzekłam i poszłam jeszcze do kuchni napić się wody. Potem poszłam do pokoju, zgarnęłam wielką koszulkę, w której śpię i weszłam do łazienki (jakby co to każda ma swoją xD). Po wykonaniu wszystkich czynności wzięłam laptopa i usadowiłam się na łóżku. Przykryłam się moją kochaną kołderką i włączyłam film. Zdecydowałam się na „Szybcy i Wściekli 7", ponieważ uwielbiam ten film. Nie dane było mi go w spokoju oglądać, bo już w 10 minucie dostałam SMS a. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość od... Louisa.
Od: Louis :*Cześć skarbie ;* Stęskniłaś się za mną? Bo ja bardzo :D
Serio skarbie? On też? Dzisiaj jest dzień nazywania Vanessy „skarbem"? Otwarcie się przyznaję, że nie jestem fanką takich słodkich przezwisk kierowanych w moją stronę. Co innego jeśli to ja tak lub podobnie nazywam Lili. Ja jestem za mało „grzeczna" na takie określenia.
Do: Louis :*Skarbie? Co cię natchnęło na taką wiadomość? Czy się stęskniłam? Nie :P Ale jestem ciekawa dlaczego ty się za sobą stęskniłeś?
Od: Louis :*Nie wiem xD Po prostu chciałem żebyś życzyła mi powodzenia w wyścigu ;* I się za TOBĄ stęskniłem!
Wyścig... to słowo zawsze źle na mnie działa. To przerażające. Ale ja kocham wyścigi. STOP! Kochałam. Teraz nienawidzę. I powinnam się od ich, jak i wszystkiego i wszystkich z nim związanych, trzymać z daleka. Jedną z takich osób jest właśnie Tomlinson. Może nie powinnam się z nim spotykać? Zniknąć z jego życia? Co z tego, że dopiero się w nim pojawiłam. Nie wiem. Ale właściwie ci mi da staranie się go unikać? To jest Speeder, on może wszystko. Zrezygnowana postanowiłam jednak odpisać na jego wiadomość.
-A może po prostu nie chcę się od niego uwalniać? - pieprzony głosik. Zawsze pojawia się w takich monetach.
Do: Louis :*Więc powodzenia :* Ale ja nie tęsknie ;P .... No dobra może trochę. Tylko na siebie uważaj :*
Tak, uznałam, że za nim tęsknie. Sama mogę przyznać, że jestem dziwna. Do tego prowadzę jakiś głupie monologi sama ze sobą.
Od: Louis :*Wiedziałem ^.^ Dobrze będę uważać. Żebyś się nie martwiła, napiszę do ciebie jak tylko zatrzymam się na mecie.
Mam taką nadzieję. Nie chcę żeby coś mu się stało. Szczerze go polubiłam, co moja durna podświadomość ukazała już wcześniej.
-Szczerze to się w nim zakochujesz. - no chyba w twoich, znaczy moich, snach. Koniec. Więcej nie będę zwracać uwagi na ten głos w mojej głowie. Czasami zastanawiam się czy nie jestem umysłowo chora.
Do: Louis :*Oki. Trzymam kciuki <3 Ale i tak na pewno wygrasz ;* A potem będziemy świętować twoje zwycięstwo ( pedo face)
A co się będę? Z natury wiem, że jeśli ma się dobry humor jest łatwiej prowadzić. A tym jak sądzę go rozbawię.
Od: Louis :*Awwww. Załóż coś seksownego :* Dobra zaraz start.
Hahahaha w jego snach. Naprawdę w niego wierze. Dlaczego? Bo to król wyścigów. Na pewno wygra. Zastanawiam się jak to jest, że policja jeszcze go nie przyskrzyniła.
Postanowiłam wyłączyć film, ponieważ i tak go nie oglądałam. Odłożyłam laptop i po chwili usnęłam.

No więc…. Witam z powrotem. Z tym odwieszaniem zeszło się miesiąc dłużej niż powinno, ale widocznie tak musiało być :) W nagrodę dla tych, którzy poczekali i będą czytać (a mam wielką nadzieję, że tacy są) mam tak jakby dwa rozdziały (ponad 2k słów). Musi być tak, ponieważ w programie watt pad, piszę rozdziały zawierające min. 1500 słów, a żeby wyrównać ilość rozdziałów uznajmy, że są to dwa rozdziały :D Mam nadzieję, że akcja się rozkręca xD

Tak poza tym to WOW. Mój blog ma ponad 1k wyświetleń *______* To naprawdę cudowne. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej i więcej ;)

Jeśli czytacie to komentujcie ok? Komentarze naprawdę motywują :*

Nie będę dłużej przedłużać (masło maślane xD)… Wpadajcie, czytajcie, komentujcie czy co tam chcecie <3

Kocham, zapraszam i do następnego :* <3 <3 <3 <3
I NIECHAJ MOC BĘDZIE Z WAMI xD



poniedziałek, 4 maja 2015

WAŻNE !!!!!

WIĘC TAK.... ZAWIESZAM BLOGA!!!!!!!!!!!
----------------------------------------------->KLIK<-------------------------------------------------------------
Na początku chciałabym przeprościć tych, którzy czekają na nowy rozdział :)
Nie dodaję nowych z kilku powodów:
-mam w domu pewien problem (który wiąże się głównie ze mną -_-)
-nie działa  mi wyszka (już 2 w tym roku :/), przez co pisanie rozdziałów jest baaaaardzo męczące...

Ale spokojnie... gdzieś tak pod koniec miesiąca lub na początku czerwca wznowie prowadzenie opowiadania. Wpadłam na "genialny" pomysł, pisania go również na wattpadzie (nie wiem czy dobrze odmieniłam, więc z góry przepraszam za błąd) i gdy dojdę tam do momentu w którym skączyłam teraz będe dodawać rozdziały na blogerze :DDDDD
Jeśli zastanawiacie się czemu tam będe pisać, a tu (jak narazie) nie, to mam proste wytłumaczenia. Niestety (jak narazie, w wakacje może będe już mieć) nie mam w domu wi-fi -_- i na telefonie na wattpadzie moge pisać bez podłączenia do internetu, a na blogerze - nie. 
Więc jak najszybciej postaram się ogarnąc to wszystko i powróce z nowymi rozdziałam :)
Cieplutko pozdrawiam tych, którzy będą czekać, bo od tego robi mi się cieplutko na serduszku ^_^
Zostaje mi napisać: Do następnego pyszczki (jeśli moge pozwolić sobie na takie określenie xDD) ;********************************************* tak, tak, spamie wam buziakami ;****************** 

CZEKAJCIE NA MNIE ALBOWIEM TU POWRÓCE. NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI xD


czwartek, 9 kwietnia 2015

5. Może trwać wiecznie.

                                           Notka pod rozdziałem :) Przeczytajcie.

Louis POV:
-Pojebało cie czy co?! - opowiadałem mojemu przyjacielowi, Zaynowi, o Vanessie. Uznał, że się w niej zakochałem! Ta jasne. To najbardziej wkurwiająca dziewczyna jaką znam. To znaczy jest fajna, czasami. Ale sie w niej nie zakocham.
-To dlaczego się z nią umówiłeś?
-Bo ja wiem... tak jakoś. -Zayn chyba ma racje... Co ja pieprze?! Ja zakochać? Nigdy w życiu. A przynajmniej nie w tym. To znaczy byłem z El, ale to co innego.
-Dobra, temat skończony. Poznałem ostatnio niezłą laske. I w odróżnieniu od ciebie, wiem dlaczego się z nią umówie. - póścił do mnie oczko.
-Spieprzaj Malik, ty nimfomanie. - powiedziałem uśmiechając się do niego. Pokazał mi tylko środkowego palca i wyszedł. Zayn Malik. Największy idiota jakiego znam, ale mój jedyny przyjaciel. Poznałem go w domu dziecka. Od początku wiedziałem, że znajdziemy wspólny język. Teraz mieszkamy razem w Londynie i jesteśmy znani. Szczerze to jebany pies na baby. Trzeba przyznać mnie też kręcom laski, ale nie tak jak jego. Vanessa....  ma w sobie coś innego niż inne dziewczyny. Pociągają mnie jej oczy, usta. Cholera! Nie moge przestać o niej myśleć... Musze przyznać jest kurewsko ładna. Tylko zachowaniem mnie denerwuje. Zowu o niej myśle. -Kurwa. - powiedziałem do siebie. Spojrzałem na zegarek - 16:30. Trzeba się zbierać. Mam nadzieje, że Ness zgodzi się na randke. Wziąłęm do ręki te papiery. Ciekawe po co są jej potrzebne? Podniosłem swój idealny tyłek i ruszyłem w stronę drzwi. Po drodze złapałem jeszcze telefon, kluczyki do mojego BMW X5, kocham ten samochód więc uznałem, że będzie najlepsze. Wsiadłem do samochdu. Odpaliłem śilnik, jak on cudownie brzmi, i pojechałęm do Vanessy. O 16:40 byłęm już pod jej domem. Chciałem wysiadać gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, to Zayn.
-Czego chcesz Malik? - spytałem lekko wkurwiony. Tak mam małe problemy z panowaniem nad złością.
-Stary spokojnie, bo okresu dostaniesz. Chciałem tylko zapytać czy ta twoja Vanessa cie nie wyda.
-Co masz na myśli? - zignorowałem pierwszą część jego wypowiedzi.
-No była świadkiem wypadku. Co jak wygada psom?
-Kurwa masz racje!
-I wiesz, jeżeli cie sypnie idziesz siedzieć.
-Wyluzuj sie Zaza. Nie musisz się martwić. - gdy wypowiedziałem te słowa usłyszałem śmiech mojego przyjaciela. - Ja już zadbam żeby nic nie wygadała.
-Dobra. To narazie.
-Siema. - schowałem telefon do kieszeni spodni, wziąłęm te papiery i wyszłem. Podeszłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem "otwarte" więc weszłem.
-Kurwa! - ktoś wylał na mnie zimną jak cholera wode. Poczułem się jak pies na deszczu.
-Gdybyś tylko widział swoją mine. - przede mną stał Ness z telefonem w ręce i ledwo mówiła przez śmiech.
-Ale spokojnie, Nessi nagrała wszystko więc potem ci pokażemy. - usłyszałem chichot za obok siebie. Stałą tam dosyć niska szatynka. Że też wcześniej jej nie zauważyłem.
-A ty to kto? - była ładna, ale nia tak jak Vanessa. Kurwa czemu porównałem ją do Vanessy?
-Jestem Lili.
-Ok. Ja jestem Lo..
-Louis. Tak ostatnio sporo o tobie słyszałam. - spojrzałem na Ness. Stała i zabijała wzrokiem tą całą Lili. Czyli jednak szanse na randke są. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Warto wiedzieć. - póściłem oczko do Lili. Podeszłem do blondynki i złapałem ją za ręke ciągnąc w kierunku jej pokoju. -Chodź, musimy pogadać. - gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia, zamknąłem drzwi i przycisnąłem dziewczyne do ściany.
-Louis, co ty robisz? To boli.
-Posłuchaj! Mam nadzieje że nic nie powiedziałaś.
-O czym i komu? - spojrzała na mnie pytającym, ale lekko wystraszonym wzrokiem.
-Psom. O wypadku.
-Nie... nie powiedziałam.
-Napewno?
-Tak napewno! - troche się od niej odsunąłem.
-A nie powiesz?
-Nie powiem, bo nie moge. - gdy wypowiedziała ostatnie słowa zakryła sobie ręką usta.
-Czemu nie możesz?
-Nie... nie ważne. - hmmm, jąka się kiedy się denerwóje. Zapamiętam. Vanessa wbiła wzrok w podłogę. Złapałem ją lekko za brodę i uniosłem jej głowę tak, żebym mogł spojrzeć jej w oczy. Zarumieniła się na mój gest.
-Dla mnie ważne. - w jej oczach dostrzegłem smutek i strach. Pocałowałem ją w czoło. Nawet nie wiem dlaczego. To był odruch. Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze bardziej zarumieniła. Ślicznie wtedy wygląda. Kurwa znowu!
-Może opowiem... ale kiedy indziej. Możesz mieć pewność że nie powiem psom.
-A powiedziałaś komuś?
-Lili, ale ona też nie powie.
-Jesteś pewna?
-Nie powie dla mnie.
-Coraz bardziej mnie intrygujesz Forest. - przybliżyłem swoją twarz do jej twarzy. Dzieliły nas dosłownie centymetry. Teraz bez problemu mógłbym ją pocałować. Straszniej jej pragne.
-Nawzajem Tomlinson. - powiedziała i przygryzła seksownie warge. Chciałem jeszcze się do niej przysunąc, ale mnie odepchnęłą. -Spadaj, jesteś cały mokry.
-Ha ha. Więc jak będzie z naszą randką? - poruszyłem zabawnie brwiami.
-A masz te papiery?
-Tak. - uśmiechnąłem się do niej w zadziorny sposób.
-A dasz mi je? - wyciągnęła ręke w moją strone.
-A co za to będe miał? - znowu się do niej przybliżyłem. Cofnęła się i trafiła na ściane. Oparłem ręce obok jej głowy. -No słucham. - szepnąłem jej do ucha.
-Yyyyy.... no... randke ze mną. - znowu się jąka.
-Na randke i tak sie zgodzisz. Widze jak na ciebie działam. - musnąłem ustami jej szyję. Cicho jęknęła. Znalazłem jej czuły punkt. -Podoba ci się. - odsunąłem się. Wyciągnąłem z kieszeni papiery. - Hmmm, są troche mokre. - uśmiechnąłem się do niej, ale tym razem przyjaźnie.
-Dzięki. Teraz musisz się jeszcze przebrać. - tym razem to ona uśmiechnęła się do mnie zadziornie. Ta dziewczyna jest szalona. W taki bardzo miły dla mnie sposób.
-To już jade się przebrać. A ty jeszcze pożałujesz, za to co zrobiłaś. - na moje słowa wysłała mi buziaka w powietrzu. Widze, że sobie ze mną pogrywa.
-To jeszcze nie koniec. Więc gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka kotku. - teraz ja przesłałem jej buziaka.
-Po piersze nie kotku. - pchnęła mnie lekko, dotykając palcem mojej klatki. -A po drugie, chce wiedzieć, bo nie wiem jak się ubrać. -pchnęła mnie drugi raz.
-Po prostu ubierz się jakoś wygodnie. Kotku. - uderzyła mnie w ramie. Jak ja lubie ją denerwować.
-Więc założe mój strój na w-f. Będzie dobrze? - uniosła jedną brew.
-Już nie przesadzaj.
-Więc spadaj, bo sie rozmyśle idioto.
-No wiesz co? Ja do ciebie kotku, a ty mi z idiotą tu wyskakujesz? Lepiej będzie misiu. - udałem obrażoną mine. Odwróciła się w strone drzwi, nie reagując na to co powiedziałem. Skorzystałem z okazji i dałęm jej klapsa w tyłek. Spojrzała na mnie w kosmicznym tępie i moge przyrzec, że gdyby można było zabijać wzrokiem, leżał bym już na podłodze.
-Zboczony kosmita. - syknęła i wystawiła mi środkowego palca.
-Dziękuje, schlebia mi to. - ukłoniłem się przed nią. Vanessa tylko przewróciła oczami. -No co? Powinnaś się zaśmiać, rzucić riposte czy coś.
-He he he herbata. Spadaj bo naprawde się rozmyśle. - wyszła z pokoju i skierowała się na po schodach na dół.
-Dobra, ale za 10 minut jestem z powrotem. - ruszyłem za nią. -Masz być gotowa. Jasne?
-Jasne, jasne. - otworzyła drzwi wyjściowe.
-Ja nie żartuje. Jak nie będziesz gotowa... to dostaniesz kare. - znowu przewróciła oczami. To powoli mnie wkurwia. Wybiegłem z mieszkania i wsiadłem do samochodu. Odpaliłem silnik mojego skarba i odjechałem do domu.

Vanessa POV:
Gdy tylko Louis odjechał udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy. Zastanawiałam się chwile i wyciągnęłam najlepsze -według mnie- ubrania  i czystą bielizne. Weszłam do toalety, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Nałożyłam tusz na rzęsy. Gotowa wyszłam z łazienki. Lou powinien niedługo przyjechać więc zostało mi mało czasu. Wzięłam telefon, kutke i na wszelki wypadek gumke do włosów. Zeszłam do kuchni.
-Ness nie uwierzysz! - krzyknęła uradowana Lilka. -Pamiętasz Zayna? Wiesz ten, którego spotkałam na parkingu przed klubem. - pokiwałam głową, że tak. -Otóż. Zadzwonił do mnie przed chwilą! Czałe szczęście, że dałam mu jednak ten numer telefonu. I zapytał się, czy się z nim spotkam. Byłambym głupia gdybym odmówiła. - promieniała radością. Mogłabym ją widzieć taką codziennie. -Tylko... co z Mathem? - w chwile stała się smutna.
-Kicia. - podeszłam i ją przytuliłam. -Nie martw się tym dupkiem. Louis przywiózł te cholerne papiery. Jutro czegoś w nich poszukamy. - starała się uśmiechnąć. -A teraz. Idź się szykuj się na te randke z Zaynem i zwal go z nóg swoim wyglądem.
-Dobra. A tobie życze miłej randki z Louisem. - kurde szybko zmienia jej się humor.
-Ta... napewno będzie fajnie. - usłyszałam dzwonek do drzwi. -Dobra to ja lece. - pocałowałam ją w policzek. -Pa.
-Pa i powodzenia. - otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich jakże przystojnego Tomlinsona. Miał na sobie zwykły biały T-shirt, czarne rurki, czarne vansy i jeansową kurtke.
-Uuuuu, czyżby przeznaczenie? - mówiąc uśmiechnął się w ten sposób, który powala mnie z nóg. -Ślicznie wyglądasz, kotku. - ta, znowu się zaczyna.
-Ty też nie najgorzej. - założyłam swoje jak na złość czarne vansy i kurtke. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Oparłam głowe o szybe i patrzyłam na widoki.
-Hej kocie! Co ty taka małowmówna się stałaś?
-Po prostu tak jakoś. Więc gdzie mnie zabierasz?
-Zapomniałaś, że to ma być niespodzianka?
-Oj teraz to możesz powiedzieć. - odwróciłam się i spotkałam z jego wzrokiem. Zrobiłam maślame oczy.
-No dobra. Pójdziemy na spacer. - na spacer samochodem? Tommo szalejesz.
-Ciekawy ten spacer samochodem. - powiedziałam z sarkazmem.
-Najpierw musimy tam dojechać.
-Dobra niech ci będzie. Wole nie wnikać w tok twojego myślenia.
-Bardzo śmieszne.
-Wiem, bo to ja. - wyszczerzyłam się do niego, nawet nie wiem dlaczego. -Moge włączyć radio?
-A co? Znudziło ci się gadanie ze mną? - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Zawsze gdy jade samochodem słucham muzyki.
-W takim razie możesz.
-Dziękuje Lou. - włączyłam radio. Właśnie puszczali jedną z moich ulubionych piosenek, Wiz Khalifa i Snoop Dog - Young, Wild & Free. Zaczęłam nucić pod nosem i wystukiwać na kolanie rytm. Na refrenie Louis zaczął śpiewać:
 So what we get drunk,
 So what we smoke weed,
 We're just having fun,
 We don't care who see. -nawet nie wiedziałam, że tak ładnie śpiewa.
 That's how it's supposed to be,
 Living young and wild and free. - gdy skączył spojrzał na mnie, a ja z zafascnowaniem nie odrywałam od niego wzroku.
-No co? Jak tak bardzo ci sie podobam to zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.
-Nie. Po prostu. Ślicznie śpiewasz. - uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem. U mnie wszystkom jest śliczne. - uśmiechnął się w ten zadziorny sposób. -Zaśpiewasz ze mną następny referen?
-No nie wiem. - spóściłam głowe.
-Oj mała dawaj. To moja ulubiona piosenka i chciałbym ją z tobą zaśpiewać.
-To też moja ulubiona piosenka. - zauważyłam, że na moje słowa uśmiechnął się, ale tak inaczej. Nie wiem nawet jak. -Niech ci będzie.
-Świetnie. No to:
 So what we get drunk,
 So what we smoke weed, - śpiewałam razem z nim cały czas patrząc w jego strone.
 Living young and wild and free.
-Widzisz? Ty też ślicznie śpiewasz. Ale następnym razem nie pożeraj mnie wzrokiem, bo nie moge się skupić na drodze.
-Śmieszny jesteś.
-Wiem przecież to ja. Dobra jesteśmy na miejscu. - wysiadłam z samochodu, a moim oczom ukazał się piękny krajobraz. -Jakby co to po spacerze mamy piknik.
-Jej... ty myślisz o wszystkim. - byłam pełna podziwu dla jego osoby.
-Taki już się urodziłem. Ale najpierw idziemy. - ruszyliśmy po jak mniemam polanie. Było pełno trawy, kwiatów o wielu kolorach, kilka drzew. Pgoda była w miarę ładne, więc moge powiedzieć, że było idealnie. Szliśmy w ciszy. Ale nie takiej niezręcznej. Raczej przyjemniej. Przynajmniej słyszałam śpiew ptaków. Gdy dotarliśmy na wzgórze, zobaczyłam las. Nie był ponury i straszny -chociaż przyznam, że takie lubie- zapraszał wręcz aby wejść.
-Mam nadzieje, że ci podoba. -usłyszałam głos Louisa i poczłam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przeszły mnie przyjemne ciarki na całym ciele.
-Tak. Jest cudownie.
-Chodź dalej. - wziął mnie za ręke i splótł nasze palce. To było urocze. Nie wiedziałam że ten zboczony kosmita, może być romantyczny. Ruszyliśmy w stronę lasu. Jak dla mnie ten spacer może trwać wiecznie.


Witam z nowym rozdziałem, po dość długim czasie. Ale po prostu nie miałam czasu przepisać go na kompa. Postarałam się za to żeby był dłuższy niż poprzedni :) 
Jeśli się wam podoba to komentujcie, bo komentarze naprawde cieszą i zachęcają do dalszego pisania :* 
Następny postaram się dodać szybko, to znaczy nie po prawie miesięcu jak ten... 
Teraz pytanie: Czy podoba wam się zwiastun? Bo mi tak i chciałabym znać wasze opinie <3 
To by było na tyle. Do następnego :* :* :* :* 





wtorek, 7 kwietnia 2015

Zwiastun!


Bardzo dziękuje Natali G za wykonanie tego cudownego zwiastunu :)

                               


P.s. W najbliższym czasie (czytaj dziś albo jutro) pojawi się kolejny rozdział :*

wtorek, 17 marca 2015

4. Ja go kocham!

Notka: Więc... bardzo przepraszam tych którzy wyczekiwali nowego rozdziału (jeśli tacy są XD) za to że tak długo się on nie pojawiał. Przez tydzień miałam szlaban więc nie miałam jak dodać, przez drugi tydzień nie miałam weny bo za dużo nauki, a trzeci tydzień miałam pełno nauki i sprawdzianów. Ale wreście napisałam i dodaję go włąśnie teraz XD. Miłego czytania życzę i grzecznię prosze o komentarze :* 

-Panno Forest, czy możesz odpowiedzieć na moje pytanie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki.
-Yyyy, a może pani powtórzyć?
-Dobrze. Organami rozmnażania płóciowego u roślin nagonasiennych są?
-Ummm, kwiaty? - ta żenada.
-Vanesso, niedość że nie uważasz na lekcjach, to jeszcze się nie uczysz. Stawiam ci ocenę niedostateczną i na następnej lekcji masz to poprawić. Jasne? - ugh, jak ja nienawidze biologii.
-Dobrze pani profesor. - zajebiście! To dopiero druga lekcja, a ja już dostałam pałę. A to wszystko przez kogo? Przez szanownego pana Louisa. Przez niego nie moge się skupić na niczym innym niż on, jego oczy, jego głos. Kurwa! Mam tego dosyć! Pozatym martwię się o Lili. Wróciła nad ranem, a dziś nie przyszłą do szkoły. Mam wielką nadzieję że rozstała się z Mathiasem. Ten dupek nie jest jej wart.
************************************************************************
Ja pierdole wreście koniec! Dostałam jeszcze lufe z fizyki, bo jak zwykle nie uważałam i mnie zapytałą o coś o czym nie mam pojęcia. Wyszłą ze szkoły i ruszyłąm w stronę samochodu. Wsiadłam, włożyłam kluczyki do stacyjki
-Buuuuu! - tak się wystraszyłam że pierdykłam głową o szybe drzwi.
-Kurwa! - zgadnijcie kto siedzi z tyłu samochodu. Tomlinson. -Pojebało cie?! Ja mam 19 lat! Nie chce umrzeć na zawał w tak młodym wieku! - uderzyłam go w czoło z otwartej dłoni.
-Ała! Za co to?
-Za twarz. Nie rób mi tak więcej ok?
-Coś ty taka nie w chumorze? - taaa powiem mu że przez wszystkie lekcje nie mogłam się skupić bo myślałam o nim.
-Dostałam dwie laski. Zajebisty wtorek co nie?
-No mała popisałaś się. - ten jego uśmiech... jest taki... cudowny.
-Po pierwsze nie mała deklu. A po drugie, co właściwie robisz w moim samochodzie? - niech zgadne. Chciał mnie wkurwić albo zgwałcić... Tak moje wyobraźnia jest dziwna ale nie moja wina że on jest zboczony.
-Po pierwsze to czemu cały czas mnie przezywasz? A po drugie to chce cię o coś zapytać. - póścił do mnie oczko. Nie wiem co on planuje ale odpowiedź brzmi nie.
-No więc o co chcesz zapytać? - zignorowałam pierwszą część jego wypowiedzi.
-Czy pójdziesz ze mną na randke? - no chyba nie. Może jest przystojny ale niedorobiony.
-Tsa napewno. Czemu miałabym sie zgodzić?
-Bo jesteś fajna i masz świetną figure. A po randce może poszlibyśmy do mnie?
-Zapomnij zboczony kosmito! Na randke musisz sobie zasłużyć. I napewno nie poszłabym do ciebie bez ochrony policji. - tak bezpieczeństwo to podstawa.
-Znowu mnie przezwałaś. Co musze zrobić aby zasłużyć na randke z tobą? - chyba mam pomysł. A nawet dwa. Połącze przyjemne z pożytecznym.
-Dobra, a zrobisz wszystko co sobie zażycze?
-Tak? - bardziej zapytał niż stwierdził. Myślę że boji się co wymyśle
-Pierwsze. Poszukaj informacji na nazwisko Mathias Racer. Bo chyba potrafisz co nie?
-A moge wiedzieć w jakim celu potrzebne ci są te informacje?
-Sprawy osobiste. Więc jak? Załatwisz?
-Dla ciebie wszystko skarbie. - wysłał mi buziaka w powietrzu na co wywróciłam oczami. -Dobra zrozumiałem że to nie koniec zadań co nie?
-Zgadza się. O następnym dowiesz się jak przyjedziesz do mnie o 17 i przywieziesz papiery. - tak zgadzam się na tą durną randke bo przynajmniej nie będe się nudzić.
-Czyli mam rozumieć że sie zgadzasz. - bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nie. Dowiesz sie jak do mnie przyjedziesz. A teraz spadaj bo śpiesze sie do domu.
-Ale ty jesteś miła. -mega sarkazm "wyszedł" z jego ust. -Do zobaczenia księżniczko.
-Słuchaj  nic nie zyskasz na tych słodkich słówkach. - wystawiłam mu język.
-Dobra to do zobaczenia Ness. - cmoknął mnie w policzek. Lekko mnie zamórowało. Znaczy bardzo zamórowało.
-Yyyyy, do zobaczebnia Lou. - uśmiechnęłam się do niego lekko zakłopota, odwzajemnił gest. Wysiadł a ja odjechałam w stronę domu. W lusterku widziałam jak mi macha.
Podjechałam pod mieszkanie. Weszłam do środka i zobaczyłam siedzącą na kanapie Lili. Patrzyła w telewizor i wcinała lody. Na szczęśliwą to nie wyglądała.
-Co jest mała? - usiadłam obok niej.
-Nic. - ja już znam to jej nic.
-Posłuchaj widze że jest coś nie tak. To przez Mathiasa? - w odpowiedzi pokiwała głową na znak że tak. -Zerwaliście? - tym razem pokiwała głową na nie.
-To jest gorsze. - powiedziała i łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Przytuliłam ją mocno i pocałowałam w czoło.
-Zaraz mi wszystko opowiesz tylko zrobie nam herbaty. - wstałam i ruszyłam do kuchni. Po chwili wróciłam niosąc dwie gorące herbatki malinowe. -Dobra teraz opowiadaj. - cisza, jednak dobrze zrobiłam że poprosiłam Louisa o te papiery. -Kochanie jeśli mi powiesz to napewno ci ulży.
-Dobra. Ale obiecujesz że nikomu nie powiesz? - w jej oczach zobaczyłam strach.
-Obiecuje.

Lili POV:
-Kiedy Math zadzwonił, poprosił żebym się z nim spotkała, bo chce ze mną wyjaśnić o co się stało wtedy u niego w domu. Spotkaliśmy się w parku i... - poczułam jak łzy napływają mi do oczu. -Powiedział że mu na mnie nie zależy. Że tak naprawde nigdy mnie nie kochał. Że cały czas pieprzył sie z innymi laskami. - teraz to szczerze ryczałam. -Jego słowa bolały... Chciałam odejść... Ale wtedy on powiedział...
-Co powiedział? - w jej słowach usłyszałam troske.
-Powiedział że... że nie moge od niego odejść... że jeśli to zrobie to on... to on... - nie mogłam sie wysłowić. Te ostatnie słowa stanęły mi w gardle. Miałam nikomu nie mówić. - Powiedział że mnie zabije... - powiedziałam to ledwo szłyszalnie. Miałam nadzieje że usłyszała bo nie mogłam sie zdobyć żeby powiedzieć to głośniej. Spojrzałam na Ness. W jej oczach zobaczyłam wściekłość i żal. -Dodał że jeśli komuś o tym powiem to zrobi ze mną coś gorszego. - moje oczy piekły od łez.
-Zabije chuja! Przysięgam!
-Nie! Prosze ja go kocham. - spóściłam głowe.
-Młoda posłuchaj on jest skończonym dupkiem! Wtedy kiedy spotkałam Tomlinsona, zobaczyłam jak Math obściskuje się z jakomś dziwką... I groził mi że jeśli ci powiem to będzie ze mną źle... - po prostu nie wierzyłam w to co usłyszałam.
-Co?! I ty mi kurwa o tym nie powiedziałaś?! - teraz mój smutek przerodził się w złość. Jestem wściekła na mojego "chłopaka", nie wiem czy powinnam go tak nazywać.
-Nie powiedziałam ci o tym, bo wiem jak byś zareagowała. Byłaś w nim zakochana i nie uwierzyłabyś mi.
-Pewnie masz racje. Wiesz co? Teraz nie jestem smutna. Teraz najchętniej bym go udusiła i wsadziła w wór.
-I zakopała siedem stóp pod ziemią. - zaśmiałyśmy się na te słowa. Ness wie jak poprawić mi humor. Za to ją kocham. Jest dla mnie jak siostra. -Teraz mam pytanie. Chcesz się na nim zemścić? Bo ja tak i to bardzo.
-Nie wiem. Chyba tak. Ale kompletnie nie wiem jak.
-Ale za to ja mam. I wiem kto nam pomoże. Musimy tylko poczekać do siedemnastej.
-A co będzie o siedemnastej?
-Louis. Z pewnymi papierami. To znaczy miał załatwić, ale nie  wiem czy to zrobi.
-Uuuuu czyli jednak ty i Tomlinson to coś więcej. - Vanessa spojrzała na mnie z miną mordercy.
-Z tym zboczonym kosmitą? Nigdy! Zaprosił mnie na randke... ale powiedziałam że zgodze się tylko jeśli mi pomoże.
-Rozumiem że ma to związek z Mathem.
-Połącze przyjemne z pożytecznym. A teraz musisz mi pomóc. Ok? - już się boje co ona wymyśliła.
-Hmmmmm, no pewnie. Wiem że jest niebezpieczny, ale z tobą nic mi nie grozi. - póściłam do niej oczko na co się zaśmiała.
-No pewka. A teraz chodź bo została nam godzina zanim przyjedzie.
-Miałaś racje. Ulżyło mi kiedy ci opowiedziałam. Dziwi nie tylko jedno. Skoro mu na mnie nie zależy, dlaczego nie zostawi mnie w spokoju.

-Nie mam pojęcia ale obiecuje że że się dowiem. Słowo harcerza. - uniosła dwa palce. Wyglądała zabawnie. Uśmuechnęłam się do niej. -Dobra plan jest taki...

Czytasz = komentujesz :)



piątek, 6 marca 2015

Liebster Awards!

Zostałąm nominowana do Liebster Awards, co jest dla mnie cudownym uczuciem gdyż to moja pierwsza nominacja... :) Dziękuje Mrs. Horan za nominacje :*

Więc zacznijmy:
1.Jak długo prowadzisz swojego bloga?
Prowadzą go od 11 lutego, czyli dzisiaj jest 24 dzień *o*
2.Co Cię zainspirowało do stworzenia go?
Zaczęłam czytać ff o chłopakach i bardzo mi się spodobały. Po tem postanowiłam że ja też moge spróbować swoich sił w pisaniu. To byłą moja inspiracia - wy wszystkie :*
3.Jaka jest Twoja ulubiona piosenka chłopaków?
Ciężko zdecydować xD Ale jeśli mam wybrać jedną to "Story of my life" <3
4.Jakie masz hobby?
Taniec, pisarstwo, rysowanie, jazda na desce, piłka nożna, muzyka, czytanie ff... Troche tego dużo ale to chyba najbardziej :)
5.Którego z członków One Direction lubisz najbardziej?
Mojego kochanego Louisa <3333
6.Jakie masz plany na przyszłość?
Hmmmm właściwie to nie wiem. Jak narazie to tylko tyle żeby wyprowadzić się z domu.
7.Co sprawia, że się wzruszasz, co powoduje że się śmiejesz?
Wzruszam się zdecydowanie na smutnych momentach w filmach i książkach (oraz ff) i w takich momentach że np. jest film o psie i on na końcu powraca wreście do swojego właściciela i oni się tak cieszą to wtedy też. Że się śmieje to zdecydowanie moi "zryci" przyjaciele xDDDD
8.Jakiego uczucia nie lubisz najbardziej?
Nie umiem tego nazwać, ale tego że ja np. poproszę o pomoc lub się o coś zapytam a ta osoba mnie oleje i jeszcze ośmieszy -_- To jest chyba dla mnie najgorsze.
9.Jesteś zakochany/na?
Właściwie to to nie jestem pewna czy można to nazwać zakochaniem... raczej zauroczeniem.
10.Jaka osoba tobie jest najbardziej bliska?
Najbardziej bliscy są mi moi przyjaciele i siostra <3
11.Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?
Moi przyjaciele, gdy coś mi się uda, szczegulnie gdy robie to co kocham ;)

Ja nominuje:
1.http://goodandevil-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
2.http://kocham-ale-boje-sie-milosci.blogspot.com/
3.http://fatff.blogspot.com/
4.http://teenage-dirtbag-1d-ff.blogspot.com/
5.http://vampire-onedirection-fanfiction.blogspot.com/ (wiem że ta sama autorka co nominowałą mnie ale blog inny xD)


Moje pytania:
1.Jakiej muzyki lubisz słuchać?
2.Co lubisz robić w wolnym czasie?
3.Od jak dawna masz tego bloga?
4.Czy uprawiasz jakiś sport?
5.Czy masz jeszcze jakieś inne blogi? Jeśli tak to ile?
6.Czy jesteś obecnie w związku?
7.Jaki jest twój ulubiony kolor? xD
8.Czy masz rodzeństwo?
9.Czego się boisz?
10.Czy czasem masz tak że płaczesz ze śmiechu?
11.Kto jest dla Ciebie najważniejszy?

Dziękuje za nominacje i zapraszam wszystkich do czytania mojego bloga :)

wtorek, 24 lutego 2015

3. Możesz mi mówić Ness.

Notka: O to i rozdział 3. Cała akcja toczy się z jednej perspektywy. Mam nadzieje że wam się spodoba i skomentujecie. No więc... miłego czytanka wam życze :*
Ps. Rozdziały najprawdopodobniej pojawiały się będą co wtorek :)

Vanessa POV:
Co!!!?????? Jak to pokój. Złapałam plecak i pobiegłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nim Tomlinsona...

Siedział na moim łóżku i czytał książke. To znaczy... wywnioskowałam że tylko udaje bo, trzyma ją do góry nogami.
-Czy możesz mi wyjaśnić co do cholery robisz w moim pokoju? - zapytałam dosyć nie miłym tonem. Odłożył książke na miejsce, ale nie odpowiedział, a nawet na mnie nie spojrzał. -Zadałam ci pytanie. - teraz starałam się by mój głos był jeszcze bardziej zimny. Wstał i skierował się do biórka. Irytowało mnie że zachowywał się jakby mnie tu nie było. - Kurwa możesz mi odpowiedzieć?! Śledzisz mnie, włamujesz się do mojego domu, a zachowyujesz się jakby mnie tu nie było! - moje nerwy puściły. Zaczęłam na niego wrzeszczeć ale on nic sobie z tego nie robił. Wziął zeszyt z moimi rysunkami. Cholera! NIkt nie ma prawa ich oglądać. A szczególnie ten debil. -Tomlinson. Odłóż. To. - wycedziłam przez zęby. Znowu zero reakcji. Kurwa co z tym facetem jest nie tak? Otworzył zeszyt i zaczął go przeglądać. To był zły ruch koleś! Rzuciłam się na niego. Po chwili leżeliśmy na podłodze. Znaczy się on, ja siedziałam na nim okrakiem. -Teraz szanowny pan odpowie na moje pytania. Po piewsze. Co do cholery robisz w moim pokoju? - mój głos był stanowczy. Speeder wreście zwrócił na mnie uwagę. Popatrzył w moje oczy.
-Chciałem cie odwiedzić. - jego ton nie wyrażał nic. To chore! On jest chory!
-Dobra. A jak tu wszedłeś?
-To proste, przez okno. - mówiąc to spojrzał na swoje biodra ma których siedziałam. -Wiesz, może przeniesiemy się na łóżko? - że niby kurwa co?! On na serio jest jakiś niedorobiony.
-To ja tu zadaje pytania pieprzony zboczeńcu. -znowu spojrzał w moje oczy. Jego były takie śliczne. Jak ktoś o takim niedojebaniu mózgowym może mieć takie oczy?
-No wiesz co? Czuje sie urażony. - zrobił smutną mine. -No dobra, skoro wolisz zostaniemy na podłodze. - mówiąc to zabawnie poruszył brwiami i położył ręke na moim udzie. Zrzuciłam ją i szybko się podniesłam.
-No nie, znowu siedze w pokoju z pierdolonym napaleńcem. Boże czemu mnie tak karzesz? - mówiąc spojrzałam w górę. A tak masz mnie w dupie, zapomniałam...
-Czy ja o czymś nie wiem? Z kim oprócz mnie siedziałaś w pokoju? - Louis podniósł się z podłogi i stanął obok mnie.
-Poczekaj zastanowie sie... To chyba byłeś ty. - spojrzałam na niego. Widać było że ledwo powstrzymuje śmiech.
-Wiesz co? Spotkałem ostatnio taką dziewczyne... Spała potem w moim łóżku. Była dosyć wredna bo nawet mi nie podziękowała. - znowu zrobił smutną mine. -Znasz ją może bo chciałem się z nią umówić. - lepszego sposobu żeby zapytać to nie było co? Większego idioty chyba nie znam.
-Yyyyy, czemu chcesz się z nią umówić? - o nie znowu ten uśmiech.
-Bo proponowała mi sex. - na jego słowa normalnie mnie zamurowało!!!!!
-Że co proszę? Nie przypominam sobie żebym skłądał ci jakieś propozycje. -  teraz byłam na niego naprawde wściekła.
-Doprawdy? A to że nie przeszkadzało by ci to że spał bym z tobą w łóżku? Co, to nie była propozycja sexu?
-Debilu, miałam na myśli to że ja mogłabym spać na kanapie.
-Znowu mnie obraziłaś. Bardzo tym ranisz, wiesz? - udawał że płacze. Zastanawiam się ile jego matka musiała zjeść śniegu żeby takiego bałwana urodzić.
-Dobra przepraszam. Ale gdybyś słuszał moje myśli to tam obrażam cię trzy razy więcej. I dziękuje za pomoc, i za samochód też. - uśmiechnęłam się do niego gdy na mnie spojrzał. Odwzajemnił to i usiadł na łóżku.
-Nie ma za co. Nie dokączyłaś przesłuchania. - poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam tam i próbowałam przypomnieć sobie moje pytania.
-No tak... Czemu mnie śledziłeś? - cały czas gapił się na mnie i głupio się uśmiechał. On mnie czasami przeraża.
-Chciałem wiedzieć jak prowadzisz.
-Dobra. Narazie nie chce wiedzieć dlaczego. No to teraz najważniejsze. Czemu gdzy tu weszłam i się do ciebie produkowałam, nie zwracałeś na mnie uwagi? - Tomlinson zaczął się brechtać jakbym opowiedziała jakiś dobry żart. -Przestań i odpowiedz! - próbowałam być poważna ale mi to nie wyszło. Jego śmiech mnie rozbrajał. Gdy się troche uspokoił powiedział
-Chciałem sprawdzić jak zareagujesz gdu będe cie olewał. I wiesz co? - pokręciłam przecząco głową. -Twoja reakcja gdy wziąłem te rysunki była bezcenna. Pozatym myślisz że ich wcześniej nie widziałem. - cholera! -Sprawdzałem je zanim tu przyszłaś. Powiem ci coś... są okropne! - zrobiło mi się smutno na jego słowa. Wiedziałm że są słabe, ale że aż tak? -Żartowałem!!
-Ty szmato! - rzuciłam w niego poduszką. Potem on we mnie. I tak zaczęła się bitwa na poduszki. Uśmiałam się przy tym okropnie. Dawno nie miałam takiej fazy. Po jakimś czasie zawadziłam nogą o łóżko i wyglebałam na podłoge. Nawet nie zdążyłam się podnieść, bo ten dekiel na mnie usiadł.
-Teraz sprawdzimy czy masz łaskotki! - zaczął mnie gilgotać. Myślałam że nie wyrobie.
-Nie... błagam... Louis przestań... prosze... no weź... Lou... - mówiłam z przerwami na śmiech. Właściwie to już płakałam ze śmiechu. -Prosze... no weź Lou... ja już... nie moge... powietrza... - brakowało mi powietrza? I to bardzo. Myślałam że się udusze!
-No dobra... - przestał. Miała tego dosyć. Przez chwile starałam się unormować oddech. - Lubie jak mówisz do mnie po imieniu Vanesso.
-Nes. Możesz mi mówić Ness. - uśmiechnął się na moje słowa. Właściwie to wyglądał teraz jak małe dziecko. Słodkie, małe dziecko.
-Dobrze więc Ness. - poprosiłam żeby ze mnie zeszedł. Potem podał mi ręke i pomógł wstać. Spojrzałam na zegarek. Co?! Już po 19? Ile on u mnie siedział...
-Wiesz, nie obraź się ale musisz iść. Mam lekcje do odrobienia. Nie lubie tego robić ale mam już wystarczająco dużo jedynek. - mówiąc zrobiłąm zrezygnowaną mine.
-Dobra to nie przeszkadzam. Na biórku leżą dokumenty do samochodu. Lepiej żebyś je miała bo i tak łamiesz dużo przepisów prowadząc. - póścił do mnie oczko.
-Ha ha ha. No ok, troche mnie poniosło, ale to tylko jeden raz.
-No zobaczymy. - wdrapał się na parapet.
-Nie prościej będzie drzwiami co?
-Nie chcesz chyba żeby twoja koleżanka mnie zobaczyła? - znowu zabawnie poruszył brwiami. Chwila skąd on wie z kim ja mieszkam? Nie ważne, a przynajmniej narazie.
-Masz racje. Zaraz będzie mieć dzikie herezje na temat tego co niby tu robiliśmy. - gdy to powiedziałam zaśmiał się.
-Dobra to ja lece. Do zobaczenia.
-Cześć. - wyszedł przez okno. Wyjrzałam za nim. Stał już na trawie. Jak on to zrobił? Przecież pokój mam na piętrze. Spojrzał w górę i mi pomachał. Odwzajemniłam gest i zamknąłam okno. Rozejrzałam się po pokoju, był tu strzasny bałagan. Drzwi się otworzyły i stanęła w nich Lili. Jej mina był znacząca. Już miała swoje durne fantazje erotyczne.
-A teraz opowiesz mi wszystko co się tu wydarzyło. - pokazała ręką na pokój i poruszyła jedną brwią. Znając ją i jej zboczoną wyobraźnie, wymyśliła już z 10 wersji.
-Nic takiego. Louis przyniósł mi papiery do samochodu. Nic więcej. A co tam u ciebie? - w duchu modliłam się żeby dałą się na mówić na zmiane tematu rozmowy.
-Nie zmieniaj teamtu dobra. Uważasz że najprzystojniejszy... nie sory, jeden z najprzystojniejszych facetów w Londynie przyniósł ci tylko papiery? Co w takim razie znaczy ten bałagan? Słyszałam śmiechy, a włosy to masz jak po ostrym seksie. - no zajebiście po prostu. Może jeszcze mi powie że cały czas podsłuchiwała.
-Nie przesadzaj! No dobra, ile słyszałaś?
-Hmmm, właściwie to tylko śmiechy i waszą rozmowe o mnie. No wiesz co? Ja niby mam mieć dzikie herezje?
-A teraz to niby co?..... Czyli jednak musze ci opowiedzieć co się stało? - Lili pokiwałą głową na tak. Zrezygnowana opadłam na łóżko. Moja przyjaciółka usiadłą obok. Zdałam jej relacje od spotkania na parkingu po szkołą.  -I to by było na tyle.
-Wow! Weszedł do ciebie przez okno... To taaaaakie romantyczne! - ostatnie zdanie wypowiedziała z taką radością jakby pięciolatka dostała wymarzoną lalke.
-Ha ha ha. Śmiechłam. Teraz opowiadaj co u ciebie? - spojrzała na mnie. Jej twarz wyrażała dwie emocje. Była smutna i jednocześnie szczęśliwa.
-No jakby zacząć... - opowiedziała mi o wszystkim co się wydarzyło. Nistety jestem pewna że Mathias jakoś się z tego wyplącze. Lili jest w nim tak zakochana, że we wszystko mu uwierzy... Ciekawi mnie jednak kim jest ten Zayn. Może on uwolni moją przyjaciółke z łap tego chuja? Bo jestem pewna że ją zainteresował.
-Wiesz co? Uważam że powinniście z Mathiasem - nie dane było mi dokończyć, bo w tym samym czasie zadzwonił telefo Lilki.
-To Math. Przepraszam ale musze z nim porozmawiać. - wstała kierując się do drzwi. -Halo?... - tyle zdołałąm usłyszeć zanim zniknęła na korytarzu.

Czytasz = komentujesz