czwartek, 9 kwietnia 2015

5. Może trwać wiecznie.

                                           Notka pod rozdziałem :) Przeczytajcie.

Louis POV:
-Pojebało cie czy co?! - opowiadałem mojemu przyjacielowi, Zaynowi, o Vanessie. Uznał, że się w niej zakochałem! Ta jasne. To najbardziej wkurwiająca dziewczyna jaką znam. To znaczy jest fajna, czasami. Ale sie w niej nie zakocham.
-To dlaczego się z nią umówiłeś?
-Bo ja wiem... tak jakoś. -Zayn chyba ma racje... Co ja pieprze?! Ja zakochać? Nigdy w życiu. A przynajmniej nie w tym. To znaczy byłem z El, ale to co innego.
-Dobra, temat skończony. Poznałem ostatnio niezłą laske. I w odróżnieniu od ciebie, wiem dlaczego się z nią umówie. - póścił do mnie oczko.
-Spieprzaj Malik, ty nimfomanie. - powiedziałem uśmiechając się do niego. Pokazał mi tylko środkowego palca i wyszedł. Zayn Malik. Największy idiota jakiego znam, ale mój jedyny przyjaciel. Poznałem go w domu dziecka. Od początku wiedziałem, że znajdziemy wspólny język. Teraz mieszkamy razem w Londynie i jesteśmy znani. Szczerze to jebany pies na baby. Trzeba przyznać mnie też kręcom laski, ale nie tak jak jego. Vanessa....  ma w sobie coś innego niż inne dziewczyny. Pociągają mnie jej oczy, usta. Cholera! Nie moge przestać o niej myśleć... Musze przyznać jest kurewsko ładna. Tylko zachowaniem mnie denerwuje. Zowu o niej myśle. -Kurwa. - powiedziałem do siebie. Spojrzałem na zegarek - 16:30. Trzeba się zbierać. Mam nadzieje, że Ness zgodzi się na randke. Wziąłęm do ręki te papiery. Ciekawe po co są jej potrzebne? Podniosłem swój idealny tyłek i ruszyłem w stronę drzwi. Po drodze złapałem jeszcze telefon, kluczyki do mojego BMW X5, kocham ten samochód więc uznałem, że będzie najlepsze. Wsiadłem do samochdu. Odpaliłem śilnik, jak on cudownie brzmi, i pojechałęm do Vanessy. O 16:40 byłęm już pod jej domem. Chciałem wysiadać gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, to Zayn.
-Czego chcesz Malik? - spytałem lekko wkurwiony. Tak mam małe problemy z panowaniem nad złością.
-Stary spokojnie, bo okresu dostaniesz. Chciałem tylko zapytać czy ta twoja Vanessa cie nie wyda.
-Co masz na myśli? - zignorowałem pierwszą część jego wypowiedzi.
-No była świadkiem wypadku. Co jak wygada psom?
-Kurwa masz racje!
-I wiesz, jeżeli cie sypnie idziesz siedzieć.
-Wyluzuj sie Zaza. Nie musisz się martwić. - gdy wypowiedziałem te słowa usłyszałem śmiech mojego przyjaciela. - Ja już zadbam żeby nic nie wygadała.
-Dobra. To narazie.
-Siema. - schowałem telefon do kieszeni spodni, wziąłęm te papiery i wyszłem. Podeszłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem "otwarte" więc weszłem.
-Kurwa! - ktoś wylał na mnie zimną jak cholera wode. Poczułem się jak pies na deszczu.
-Gdybyś tylko widział swoją mine. - przede mną stał Ness z telefonem w ręce i ledwo mówiła przez śmiech.
-Ale spokojnie, Nessi nagrała wszystko więc potem ci pokażemy. - usłyszałem chichot za obok siebie. Stałą tam dosyć niska szatynka. Że też wcześniej jej nie zauważyłem.
-A ty to kto? - była ładna, ale nia tak jak Vanessa. Kurwa czemu porównałem ją do Vanessy?
-Jestem Lili.
-Ok. Ja jestem Lo..
-Louis. Tak ostatnio sporo o tobie słyszałam. - spojrzałem na Ness. Stała i zabijała wzrokiem tą całą Lili. Czyli jednak szanse na randke są. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Warto wiedzieć. - póściłem oczko do Lili. Podeszłem do blondynki i złapałem ją za ręke ciągnąc w kierunku jej pokoju. -Chodź, musimy pogadać. - gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia, zamknąłem drzwi i przycisnąłem dziewczyne do ściany.
-Louis, co ty robisz? To boli.
-Posłuchaj! Mam nadzieje że nic nie powiedziałaś.
-O czym i komu? - spojrzała na mnie pytającym, ale lekko wystraszonym wzrokiem.
-Psom. O wypadku.
-Nie... nie powiedziałam.
-Napewno?
-Tak napewno! - troche się od niej odsunąłem.
-A nie powiesz?
-Nie powiem, bo nie moge. - gdy wypowiedziała ostatnie słowa zakryła sobie ręką usta.
-Czemu nie możesz?
-Nie... nie ważne. - hmmm, jąka się kiedy się denerwóje. Zapamiętam. Vanessa wbiła wzrok w podłogę. Złapałem ją lekko za brodę i uniosłem jej głowę tak, żebym mogł spojrzeć jej w oczy. Zarumieniła się na mój gest.
-Dla mnie ważne. - w jej oczach dostrzegłem smutek i strach. Pocałowałem ją w czoło. Nawet nie wiem dlaczego. To był odruch. Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze bardziej zarumieniła. Ślicznie wtedy wygląda. Kurwa znowu!
-Może opowiem... ale kiedy indziej. Możesz mieć pewność że nie powiem psom.
-A powiedziałaś komuś?
-Lili, ale ona też nie powie.
-Jesteś pewna?
-Nie powie dla mnie.
-Coraz bardziej mnie intrygujesz Forest. - przybliżyłem swoją twarz do jej twarzy. Dzieliły nas dosłownie centymetry. Teraz bez problemu mógłbym ją pocałować. Straszniej jej pragne.
-Nawzajem Tomlinson. - powiedziała i przygryzła seksownie warge. Chciałem jeszcze się do niej przysunąc, ale mnie odepchnęłą. -Spadaj, jesteś cały mokry.
-Ha ha. Więc jak będzie z naszą randką? - poruszyłem zabawnie brwiami.
-A masz te papiery?
-Tak. - uśmiechnąłem się do niej w zadziorny sposób.
-A dasz mi je? - wyciągnęła ręke w moją strone.
-A co za to będe miał? - znowu się do niej przybliżyłem. Cofnęła się i trafiła na ściane. Oparłem ręce obok jej głowy. -No słucham. - szepnąłem jej do ucha.
-Yyyyy.... no... randke ze mną. - znowu się jąka.
-Na randke i tak sie zgodzisz. Widze jak na ciebie działam. - musnąłem ustami jej szyję. Cicho jęknęła. Znalazłem jej czuły punkt. -Podoba ci się. - odsunąłem się. Wyciągnąłem z kieszeni papiery. - Hmmm, są troche mokre. - uśmiechnąłem się do niej, ale tym razem przyjaźnie.
-Dzięki. Teraz musisz się jeszcze przebrać. - tym razem to ona uśmiechnęła się do mnie zadziornie. Ta dziewczyna jest szalona. W taki bardzo miły dla mnie sposób.
-To już jade się przebrać. A ty jeszcze pożałujesz, za to co zrobiłaś. - na moje słowa wysłała mi buziaka w powietrzu. Widze, że sobie ze mną pogrywa.
-To jeszcze nie koniec. Więc gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka kotku. - teraz ja przesłałem jej buziaka.
-Po piersze nie kotku. - pchnęła mnie lekko, dotykając palcem mojej klatki. -A po drugie, chce wiedzieć, bo nie wiem jak się ubrać. -pchnęła mnie drugi raz.
-Po prostu ubierz się jakoś wygodnie. Kotku. - uderzyła mnie w ramie. Jak ja lubie ją denerwować.
-Więc założe mój strój na w-f. Będzie dobrze? - uniosła jedną brew.
-Już nie przesadzaj.
-Więc spadaj, bo sie rozmyśle idioto.
-No wiesz co? Ja do ciebie kotku, a ty mi z idiotą tu wyskakujesz? Lepiej będzie misiu. - udałem obrażoną mine. Odwróciła się w strone drzwi, nie reagując na to co powiedziałem. Skorzystałem z okazji i dałęm jej klapsa w tyłek. Spojrzała na mnie w kosmicznym tępie i moge przyrzec, że gdyby można było zabijać wzrokiem, leżał bym już na podłodze.
-Zboczony kosmita. - syknęła i wystawiła mi środkowego palca.
-Dziękuje, schlebia mi to. - ukłoniłem się przed nią. Vanessa tylko przewróciła oczami. -No co? Powinnaś się zaśmiać, rzucić riposte czy coś.
-He he he herbata. Spadaj bo naprawde się rozmyśle. - wyszła z pokoju i skierowała się na po schodach na dół.
-Dobra, ale za 10 minut jestem z powrotem. - ruszyłem za nią. -Masz być gotowa. Jasne?
-Jasne, jasne. - otworzyła drzwi wyjściowe.
-Ja nie żartuje. Jak nie będziesz gotowa... to dostaniesz kare. - znowu przewróciła oczami. To powoli mnie wkurwia. Wybiegłem z mieszkania i wsiadłem do samochodu. Odpaliłem silnik mojego skarba i odjechałem do domu.

Vanessa POV:
Gdy tylko Louis odjechał udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy. Zastanawiałam się chwile i wyciągnęłam najlepsze -według mnie- ubrania  i czystą bielizne. Weszłam do toalety, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Nałożyłam tusz na rzęsy. Gotowa wyszłam z łazienki. Lou powinien niedługo przyjechać więc zostało mi mało czasu. Wzięłam telefon, kutke i na wszelki wypadek gumke do włosów. Zeszłam do kuchni.
-Ness nie uwierzysz! - krzyknęła uradowana Lilka. -Pamiętasz Zayna? Wiesz ten, którego spotkałam na parkingu przed klubem. - pokiwałam głową, że tak. -Otóż. Zadzwonił do mnie przed chwilą! Czałe szczęście, że dałam mu jednak ten numer telefonu. I zapytał się, czy się z nim spotkam. Byłambym głupia gdybym odmówiła. - promieniała radością. Mogłabym ją widzieć taką codziennie. -Tylko... co z Mathem? - w chwile stała się smutna.
-Kicia. - podeszłam i ją przytuliłam. -Nie martw się tym dupkiem. Louis przywiózł te cholerne papiery. Jutro czegoś w nich poszukamy. - starała się uśmiechnąć. -A teraz. Idź się szykuj się na te randke z Zaynem i zwal go z nóg swoim wyglądem.
-Dobra. A tobie życze miłej randki z Louisem. - kurde szybko zmienia jej się humor.
-Ta... napewno będzie fajnie. - usłyszałam dzwonek do drzwi. -Dobra to ja lece. - pocałowałam ją w policzek. -Pa.
-Pa i powodzenia. - otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich jakże przystojnego Tomlinsona. Miał na sobie zwykły biały T-shirt, czarne rurki, czarne vansy i jeansową kurtke.
-Uuuuu, czyżby przeznaczenie? - mówiąc uśmiechnął się w ten sposób, który powala mnie z nóg. -Ślicznie wyglądasz, kotku. - ta, znowu się zaczyna.
-Ty też nie najgorzej. - założyłam swoje jak na złość czarne vansy i kurtke. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Oparłam głowe o szybe i patrzyłam na widoki.
-Hej kocie! Co ty taka małowmówna się stałaś?
-Po prostu tak jakoś. Więc gdzie mnie zabierasz?
-Zapomniałaś, że to ma być niespodzianka?
-Oj teraz to możesz powiedzieć. - odwróciłam się i spotkałam z jego wzrokiem. Zrobiłam maślame oczy.
-No dobra. Pójdziemy na spacer. - na spacer samochodem? Tommo szalejesz.
-Ciekawy ten spacer samochodem. - powiedziałam z sarkazmem.
-Najpierw musimy tam dojechać.
-Dobra niech ci będzie. Wole nie wnikać w tok twojego myślenia.
-Bardzo śmieszne.
-Wiem, bo to ja. - wyszczerzyłam się do niego, nawet nie wiem dlaczego. -Moge włączyć radio?
-A co? Znudziło ci się gadanie ze mną? - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Zawsze gdy jade samochodem słucham muzyki.
-W takim razie możesz.
-Dziękuje Lou. - włączyłam radio. Właśnie puszczali jedną z moich ulubionych piosenek, Wiz Khalifa i Snoop Dog - Young, Wild & Free. Zaczęłam nucić pod nosem i wystukiwać na kolanie rytm. Na refrenie Louis zaczął śpiewać:
 So what we get drunk,
 So what we smoke weed,
 We're just having fun,
 We don't care who see. -nawet nie wiedziałam, że tak ładnie śpiewa.
 That's how it's supposed to be,
 Living young and wild and free. - gdy skączył spojrzał na mnie, a ja z zafascnowaniem nie odrywałam od niego wzroku.
-No co? Jak tak bardzo ci sie podobam to zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.
-Nie. Po prostu. Ślicznie śpiewasz. - uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem. U mnie wszystkom jest śliczne. - uśmiechnął się w ten zadziorny sposób. -Zaśpiewasz ze mną następny referen?
-No nie wiem. - spóściłam głowe.
-Oj mała dawaj. To moja ulubiona piosenka i chciałbym ją z tobą zaśpiewać.
-To też moja ulubiona piosenka. - zauważyłam, że na moje słowa uśmiechnął się, ale tak inaczej. Nie wiem nawet jak. -Niech ci będzie.
-Świetnie. No to:
 So what we get drunk,
 So what we smoke weed, - śpiewałam razem z nim cały czas patrząc w jego strone.
 Living young and wild and free.
-Widzisz? Ty też ślicznie śpiewasz. Ale następnym razem nie pożeraj mnie wzrokiem, bo nie moge się skupić na drodze.
-Śmieszny jesteś.
-Wiem przecież to ja. Dobra jesteśmy na miejscu. - wysiadłam z samochodu, a moim oczom ukazał się piękny krajobraz. -Jakby co to po spacerze mamy piknik.
-Jej... ty myślisz o wszystkim. - byłam pełna podziwu dla jego osoby.
-Taki już się urodziłem. Ale najpierw idziemy. - ruszyliśmy po jak mniemam polanie. Było pełno trawy, kwiatów o wielu kolorach, kilka drzew. Pgoda była w miarę ładne, więc moge powiedzieć, że było idealnie. Szliśmy w ciszy. Ale nie takiej niezręcznej. Raczej przyjemniej. Przynajmniej słyszałam śpiew ptaków. Gdy dotarliśmy na wzgórze, zobaczyłam las. Nie był ponury i straszny -chociaż przyznam, że takie lubie- zapraszał wręcz aby wejść.
-Mam nadzieje, że ci podoba. -usłyszałam głos Louisa i poczłam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przeszły mnie przyjemne ciarki na całym ciele.
-Tak. Jest cudownie.
-Chodź dalej. - wziął mnie za ręke i splótł nasze palce. To było urocze. Nie wiedziałam że ten zboczony kosmita, może być romantyczny. Ruszyliśmy w stronę lasu. Jak dla mnie ten spacer może trwać wiecznie.


Witam z nowym rozdziałem, po dość długim czasie. Ale po prostu nie miałam czasu przepisać go na kompa. Postarałam się za to żeby był dłuższy niż poprzedni :) 
Jeśli się wam podoba to komentujcie, bo komentarze naprawde cieszą i zachęcają do dalszego pisania :* 
Następny postaram się dodać szybko, to znaczy nie po prawie miesięcu jak ten... 
Teraz pytanie: Czy podoba wam się zwiastun? Bo mi tak i chciałabym znać wasze opinie <3 
To by było na tyle. Do następnego :* :* :* :* 





4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. To ze tylko ja skomentowalam nie znaczy ze im sir nie podoba tylko np. Ze nie maja konta albo sa nie zalogowane a nie ze im sie nie podoba ... nie ma co sie przjmowac tylko brac d*pe i pisac nowy rozdzial bo napewno nie tylko ja na niego czekam ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
    2. Jeszcze raz dziękuje <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

      Usuń