czwartek, 12 lutego 2015

1. Zadziorna jesteś, lubie takie.

NOTKA:No więc... jest pierwszy rozdział. Co o nim sądzicie? Piszcie czy wam się podoba i mam pisać dalej czy przestać :) Starałam się unikać błędów, a opowiadanie sprawdzałam kilka razy, ale z góry przepraszam za jakiekolwiek.
Dodałąm zakładke BOHATEROWIE, więc możecie tam sprawdzić jak wyglądają i kto pojawi się w najbliższym czasie. Jeśli dojdą nowi, odrazu ich tam dodam.
No to życzę miłego czytania :*
Tekst pisany kursywą to wspomnienie!

Vanessa POV:
Obudziła mnie czyjaś rozmowa. Gwałtownie otworzyłam oczy co było błędem, bo światło mnie poraziło. Gdy przyzwyczaiłam się do jasności rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam i to stanowczo nie był mój pokój, a nawet moje mieszkanie. Próbowałam sobie przypomnieć co się wczoraj wydażyło. Nakryłam Mathiasa obściskującego się z jakomś laską, zgubiłam kluczyki, mój samochód wybuchł, jechałam z jakimś typem i chyba zasnęłam. A teraz nawet nie wiem gdzie jestem.  Sięgnełam po telefon który leżał na szfce koło łużka. Sprawdziłam godzine i... o matko już po 16! Lili pewnie się martwi i zastanawia co się ze mną dzieje. Chciałam do niej zadzwonić ale w tym samym czasie drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł chłopak. Miał na sobie biały T-shirt, który uwydatniał jego mięśnie i do tego czarne rurki, rozczochrane włosy przez co wyglądała naprawde seksownie.
-Widze że księżniczka wstała. - powiedział z sarkazmem. Patrzyłam na niego i wydawało mi się że skąś go znam. Ale skąd?
-Zapomniałaś języka, czy co? - uśmiechnął się i ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
-Chyba nie. Czy możesz mi wyjaśnić co się wdarzyło? - podszedł bliżej łóżka, a ja zatopiłam się w jego niebieskoszarych tęczówkach. Były takie cudne...
-Zasnęłaś u mnie w samochodzie Vanesso... - Chwila! Skąd on zna moje imie? -więc cie tu przywiozłem i położyłem na łóżku. Na moim wygodnym łóżku. Przez ciebie musiałem spać na kanapie i bolą mnie plecy. Wisisz mi masaż. - puścił mi oczko na co się zarumieniłam, więc spuściłam głowe zasłaniając twarz włosami. Niestety chyba to zauważył. Byłam onieśmielona jego obecnością, ale zebrałam się na odwage, podniesłam głowe i powiedziałam
-O masażu możesz sobie jedynie pomarzyć skarbie. -tym razem to ja puściłam oczko do niego. Niech sobie nie myśli że tylko on jest odważny. To że wczoraj się go posłuchałam to nie była moja wina, tylko alkocholu we krwi.
-Hahaah, zadziorna jesteś. Lubie takie. - czy on właśnie próbuje mnie poderwać? Nie ze mną takie numery, może jeszcze marzy żebym się rozebrała i wskoczyłą mu do łóżka? O nie zaraz zobaczy jaka jestem naprawde!
-Ha ha, ja za to nie lubie zrzędliwych chłopaków. - powiedziałam i wystawiłam mu język. Brawo Ness, zachowałaś się jak pięciolatka.
-A niby kto jest zrzędliwy? Bo chyba nie ja. - lubisz się droczyć, co? To się troche pobawimy.
-A kto narzekał że musiał spać na kanapie i bolą go plecy. Przecież mogłeś spać we własnym łóżku. Mi by to nie przeszkadzało. - ostatnie zdanie powiedziałam bez przemyślenia. Teraz najchętniej uderzyłam bym się z otwartej ręki w czoło. Jak on sobie teraz pomyśli że jestem jakaś puszczalska, to będzie po mie.
-Hmmmmmm, czy ty mi sugerujesz sex? Z przyjemnością. - chytry uśmieszek wdarł się na jego twarz przez co wydawał się jeszcze bardziej seksowniejszy.
-Ha ha, głodnemu chleb na myśli. - jeszcze chwila a spale się ze wstydu. Już nie mam pomysłu co mówić. Niech mi ktoś pomoże, błagam. Siedze w pokoju z jakimś pieprzonym zboczeńcem i najprawdopodobniej nikt o tym nie wie, świetnie.
-Głodny, głodnemu przypomni kochanie. Ale to prawda jestem głodny i to bardzo. - coraz bardziej mnie przeraża. Czuje się jakby miał się zachwile na mnie żucić.
-To co powiesz na śniadanie... hmmmm, jak ci na imie? - ekstra ja nawet nie wiem jak on ma na imie.
-Jestem Louis. A co do śniadania to bardzo chętnie. Chodź, zjemy coś a potem cie odwioze. Chyba, że wolisz zostać tutaj? - znowu ten cwaniacki uśmieszek. Powoli zaczyna mnie już irytować.
-Nie, wole jechać do domu. Tylko jest taki problem. Co z moim samochodem? - spojrzał na mnie z miną mordercy. Chwila koleś, co ja ci zrobiłam?
-Skombinuje ci jakiś na poniedziałek. Chodź do kuchni, zjemy coś. - Zeszliśmy schodami na dół i skręciliśmy do kuchni. Była duża i jasna. Ogółem bardzo przyjemna.
-Na co masz ochote? Kanapki, płatki, tosty? - spojrzał na mnie czekająco.Do cholery on jest taki przystojny. Chyba nic nie przełkne.
-Szklanka wody wystarczy. Nie jestem głodna. - Wyciągnął szklankę i nalał do niej wody. Swoją drogą ma seksowny tyłek. Chwila Ness o czym ty myślisz! Podał mi wodę i powiedział
-Prosze. Pij i będziemy się zbierać. - nareście. Nie żeby coś, ale ten cały Louis jest dziwny.
Odstawiałm szklanke i ruszyliśmy w stronę drzwi naprzeciwko kuchni. Zeszliśmy jak mniemam do garażu. Skąd to wiem? Stało tu ze dwadzieścia sportowych aut. Lou podszeł do srebnego mustanga i jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Wsiadłam i zachwycałam się wnętrznem. Było takie cudowne. Dawno się nie ścigałam. Stop! Nie myś o tym! Żadnych wyścigów! Louis zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik. Drzwi od garażu się podniesłyi ruszyliśmy. Jechał coraz szybciej i chyba zdziwiło go to że się nie boje. Sięgnęłam do kieszonki spodni i...
-Cholera! - krzyknęłam. Gdzie jest mój telefon? Czy ja wszystko musze gubić? Brawo Vanessa, jesteś niesamowita!
-Po pierwsze nie przeklinaj. A po grugie co się kurwa stało? - ja mam nie przeklinać a on może? No chyba nie.
-Zostawiłam u ciebie w domu telefon. - Ciekawe czy mnie znowu do siebie zabierze? Może lepiej nie.
-Przywioze Ci go razem z samochodem. - Ufff, to dobrze. Ej przecież on kompletnie nie wie gdzie jechać. A ja siedze sobie w samochodzie jakby nigdy nic.
-Ok.  A tak wogóle to wiesz gdzie jechać? Nie prypominam sobie żebym podała ci mój adres. - Ciekawe co odpowie. Popatrzył na mnie przez chwile po czym znowu zajął się drogą.
-Skarbie ja wiem wszystko. - mówiąc to seksownie oblizał wargę. Nie wiem jak długo mu się przyglądałam, ale chyba długo bo, znowu to zrobił i się uśmiechnął.
 -Jeśli tak ci się podobam to zrób zdjęcie, zostanie ci na dłużej. Ewentualnie możesz się ze mną umuwić. - zarumieniłam się na te słowa więc schowałam głowę we włosach i nie odzywałam się więcej. Cholerny żartowniś. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Odpiełam pasy, otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, ale Lou złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
-Będe jutro pod twoiom szkołą o 15. Do zobaczenia skarbie. - znowu skarbie. To wkurzające, serio!
-Yyyy... cześć! - rzuciłam i wyszłam. Louis odjechał dopiero gdy doszłam do drzwi. On jest dziwny. Jak tylko weszłam do domu Lili rzuciła się mi na szyje.
-Matko Ness, gdzie ty do cholery byłaś?! Tak się martwiłam. - o mało mnie nie udusiła. Gdy się ode mnie oderwała powiedziałam.
-Spokojnie byłam... no to znaczy... spałam u... no... - zaczęłam się strasznie jąkać.- No u Louisa. - powiedziałm i zdałam sobie sprawę, że ona najprawdopodobniej nie wie kto to jest.
-Że niby kurwa co?! Spałaś u jakiegoś faceta?... To on cie odwiózł tą sportową bryką? - A co ma do tego jego samochód? Hello?
-No tak. - odpowiedziałm jakby to było oczywistą żeczą. Bo było co nie?
-Spałaś u Tomlinsona?! Najprzystojniejszego chłopaka w Londynie!... I co umówiłaś się z nim? - Lili była strasznie podekscytowana. Ale chwila czy to był ten Tomlinson?! Król wyścigów! No jasne stąd ta znajoma twarz. Miałam ochote przywalić sobie za to że nie domyśliłam się sama.
 - Czy ty sugerujesz, że to był Speeder? - zapytałam jakbym chciała upewnić samą siebie.
-No... Chodź, musisz mi wszystko opowiedzieć!- pociągnęła mnie w stronę salonu. Usiadłyśmy na kanapie, a ja opowiedziałam przyjaciółce o tym dziwnym spotkaniu.
-O matko! Ale historia. A tak wogóle to jakim cudem zgubiłaś kluczyki? - teraz przypomniałam sobie o Mathiasie!
WSPOMNIENIE:
-Jak mogłeś jej to zrobić! - wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Niech sobie nie myśli że może tak traktować Lili. Cholerny dupek!
-Vanessa posłuchaj! -zaczął podnośić głos. - Masz nie mówić nic Lili. Bo jeśli powiesz to... ta twoja śliczna twarzyczka nie będzie już taka ślicza. - powiedział, a chytry uśmieszek wdarł się na jego gębe. Nie powiem że nie, strasznie się go boje. Ten facet jest niebezpieczny! -No więc jak skarbie? Albo wiesz co mam lepszy pomysł... - włożył mi zimną łape pod bluzke. Strasznie się wystraszyłam -Jeśli coś powiesz, ostro się zabawimy. - wyszeptał mi do ucha, a ręką przejechał po moim brzuchu. Próbował włożyć mi ją w spodnie. Ale tego było już za wiele! Kopnęłam go w piszczel i spoliczkowałam. 
-Zapomnij! Tylko spróbuj mnie jeszcze raz dotknąć... - nie dokończyłam, bo Mathias uderzył mnie w twarz tak mocno że straciłam równowage i upadłam.
-Zamknij się już suko! - krzyknął do mnie i odwrócił do tej szmaty, z którą się obmacywał. -Chodź kotku, idziemy. - spojrzałam na nią. Wyglądała tak słodko. Ale czuć że jest dziwką. Otarłam łzy na moim policzku i wstałam. Odeszli.  Zaczęłam biec w strone mojego samochodu. Spojrzałam na telefon, próbowałam sprawdziź godzine, co nie było łatwe bo łzy rozmywały mi obraz. Było zimno a ja byłam w bluzie. Stanęłam przy samochodzie. Cholera! Chyba zgubiłam kluczyki. Skierowałam się w strone przystanku, trzeba poczekać na autobus. Odeszłam jakiś kawałek od samochodu i usłyszałam pisk opon i wybuch.
Powiedzieć jej czy nie. To moja przyjaciółka, ale on próbował mnie zgwałcić! Boje się go.
-Chyba na imprezie. -skłamałam, mam nadzieję że mi uwierzyła. Chociaż doskonale wiem że nie umiem kłamać.
-Ech no dobra. Zbieram się. Mam randke z Mathem. - zesztywniałam gdy usłyszałam jego imie. Wczoraj ją zdradzał, a dzisiaj idzie z nią na randke? Dupek!
-Jasne idź. Ja ide wziąć prysznic. - powiedziałam, a jej już nie było. Jak ja nienawidze Mathiasa. Gdybym tylko mogła to bym go zabiła! I to szczerze. Poszłam do pokoju. Naszykowałam sobie potrzebne rzeczy i weszłam do łazienki. Gdy stanęłam pod prysznicem i odkręciłam wodę zaczęłam płakać. Tak cholernie tęsknie za rodziną. Mineły już dwa lata, a policja nadal nie znalazła żadnych śladów. Nick ma teraz siedemnaście lat. O ile nadal żyje. Nie! Nie porzucaj nadziei! Wyszłam z kabiny. Wytarłam się i sięgnęłam po żyletke... nie daje już rady z problemami. Zrobiłam kilka cięć na udzie. Obmyłam je, trochę szczypały jak zawsze kiedy są świeże, ubrałam się, rozczesałam włosy i jeszcze mokre spuściłam na plecy. Usiadłam na łożku i postanowiłam odrobić lekcje.

Lili POV:
Wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam na umówione miejsce. Wiem że Ness nie powiedziała mi całej prawdy, ale czuję że to dla niej trudne więc nie będe naciskać. Spała u Tomlinsona, coś mi się wydaje że to nie koniec ich znajomości. Może on da rade jej pomóc? Mam nadzieje. Zaparkowałam na parkingu przed klubem, wyszłam z auta i oparłam się o jego maske. Mieliśmy z Mathem spotkać się przed wejściem, a jego ciągle nie było. Po 10 minutach na parking zajechało jego BMW.
-Cześć kochanie. - powiedział i złożył pocałunek na moim policzku. Uwielbiam go za to że w stosunku do mnie jest taki delikatny.
-Cześć. Czemu się spóźniłeś? - byłam ciekawa chociaż i tak wiem że mi nie powie prawdy. Nigdy nie mówi.
-Miałem sprawe do załatwienia. Chodź już bo napewno zmarzłaś.- złapał mnie za ręke i pociągnął w stronę klubu. Nie musieliśmy czekać w kolejce, bo należał on do kumpla Matha. Jak tylko przeszliśmy przez drzwi dało się wyczuć zapach alkocholu, papierosów i potu. Ochyda! Muzyka na szczęście była przyjemna. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy po drinku. Potem następnym i następnym. Po 5 zaciągnęłam mojego chłopaka na parkiet. Właśnie leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Zaczęliśmy tańczyć. Kocham to.
-I jak zadowolona?! - Mathias starał się przekrzyczeć muzykę. Pokiwałam głową na znak że tak. Po kilkudziesięciu piosenkach znwu poszliśmy do baru. Spotkaliśmy kilku znajomych i zamówiliśmy 3 kolejki shotów. Potem zadzwoniłam po taksówke, bo Math zamówił sobie jeszcze jedną kolejke i wypił sam całą. Zaciągnęłam go na parking, po 10 minutach taksówka już była. Wepchnęłam go do środka i ruszyliśmy w stronę jego domu. Po samochody wrócimy jutro. Noc spędze u mojego chłopaka bo wiem że po alkocholu jest nieobliczalny.


10 komentarzy:

  1. Znów ten zaszczyt pierwszego koma ! <3 Wiki jesteś naj <3 czekam na next Mrs.Styles xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna sie robić ciekawie ;) pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Już mi się podoba <3 Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No no coś czuję, że Louis nie da Jej już spokoju :)
    Mam nadzieje, że niedługo Lili dowie się jaki Jej chłopak jest naprawdę. ;)
    Czekam na następny, do następnego <3

    OdpowiedzUsuń